Piotr Korczak - tak powstawało Bieszczadzkie Stowarzyszenie Samorządowe

Drukuj
Dodano: czwartek, 04 kwiecień 2024

Powiększ

Okres przełomu roku 1989-1990 to początek transformacji zarówno ustrojowej jak i gospodarczej. Miałem - patrząc z dzisiejszej perspektywy - szczęście uczestniczyć w niej od początku. Nowy wojewoda Zygmunt Błaż 10 kwietnia 1990 roku powołał mnie na stanowisko p o naczelnika gminy Ustrzyki Dolne. Stało się to raptem na półtora miesiąca przed wyborami samorządowymi. Te odbyły się 27 maja, a my startowaliśmy w nich jako Komitet Obywatelski Solidarność. Powiatów jeszcze nie było, więc były to wybory do Rady Gminy. KO zdominował radę wprowadzając do niej 24 radnych. Wtedy też podobnie jak teraz w powiecie starostę, burmistrza wybierali radni, ci zaś wybrali mnie już nie na naczelnika ale na burmistrza miasta i gminy Ustrzyki Dolne. Oprócz mnie w zarządzie znaleźli się jeszcze pani Irena Sierpińska, panowie Marek Neroj, Wiesław Jasiński i Jan Buczek.

Pierwszą „miną" do rozbrojenia na jaką się natknąłem była sprawa Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego Ustjanowa. Była to firma - Przedsiębiorstwo Państwowe - według starych zasad gospodarczych - organem założycielskim Ministerstwo Przemysłu. Najważniejszym dla miejscowej społeczności było zaś to, że zatrudniała blisko 1/3 dorosłych mieszkańców Ustrzyk i okolic. Dawała setkom ludzi tam zatrudnionych mieszkanie, opiekę zdrowotną, ciepło. Według tamtych zasad Gmina była obok, formalnie niewiele miała do powiedzenia, decydowała Warszawa.

Ale ja nie mogłem stać z boku i spokojnie się przyglądać jak PPD w nowej rzeczywistości wolnorynkowej stacza się po równi pochyłej, tam przecież pracowali nasi mieszkańcy. Firma była mocno zadłużona. Do tej pory PPD prócz części czysto produkcyjnej miało w swoim majątku sporo innych obiektów nieprodukcyjnych jak choćby zakładowa straż pożarna, służba zdrowia, stołówki, a co najważniejsze własną potężną sieć ciepłowniczą, wodociągową, kanalizacyjną i rzecz najistotniejszą - własne, spore jak na Ustrzyki osiedle mieszkaniowe. Od całości tego majątku firma płaciła podatek majątkowy tzw. dywidendę. Zaledwie część tego majątku około 15% tworzyło produkt, czyli wartość dodaną. Nie było szans by te 15% utrzymało firmę. Postanowiono przystąpić do procesu restrukturyzacji, która w ówczesnym stanie prawnym wydawało się zadaniem bardzo karkołomnym. Stronami postępowania był Skarb Państwa – Min. Przemysłu i Min. Finansów, Bank Gospodarki Żywnościowej w Lesku i Lasy Państwowe. Poczuwałem się obowiązku dołączenia do tej grupy. Najważniejsze było wyłączenie ze struktury firmy osiedla mieszkaniowego bo nie dość, że firma płaciła od osiedla dywidendę, to jeszcze musiała dopłacać do CO i CW. Wyodrębniliśmy wraz z ówczesnym Likwidatorem Stanisławem Ponichterą za zgodą ministerstwa tą część majątku i utworzyliśmy Spółdzielnię Mieszkaniową „Drzewiarz".

Zysk- zaprzestanie płacenia dywidendy i dopłaty do ciepła i wody. Te obowiązki spadły na ministerstwo finansów. Następnie rozwiązany został sukcesywnie problem ciepłowni. W ramach postępowania ugodowego przejęło ja miasto, które z ciepłownią miejską stworzyło Zakład Ciepłowniczy obecny PEC. Korzyść ogromna. Pełne wykorzystanie mocy ciepłowni, a na dodatek staliśmy się prekursorami walki o czyste powietrze. Rozbudowa sieci ciepłowniczej pozwoliła zlikwidować kilkadziesiąt lokalnych kotłowni oraz pieców gdzie palono w każdym pomieszczeniu osobno. W ramach tego postępowania dług został umorzony. Część produkcyjna została drogą przetargów przekazana prywatnym inwestorom. Takie przedsiębiorstwa zaczęły działać na bazie działu przetarcia, płyt wiórowych, parkieciarni i kilku drobniejszych. Dodam, że ogromną pomoc w tym procesie wykazał minister finansów Jerzy Osiatyński, wspomniany wcześniej Stanisław Ponichtera i ówczesny przewodniczący NSZZ „Solidarność" Stanisław Socha.

Budynek biurowca również przejęło miasto i z pomocą środków przedakcesyjnych z PHARE przekształciło w Zespół Szkół Zawodowych.

Inaczej wyglądała sprawa z Zarządem Budownictwa Leśnego. Lasy Państwowe w nowej rzeczywistości gospodarczej wydzielały ze swych struktur i likwidowały Ośrodki Remontowo-Budowlane, Ośrodki Transportu Leśnego, wszystkie jednostki pomocnicze. Niestety dotyczyło to również ZBL-u. Wielka szkoda. Na szczęście pozwolono pracownikom przejąć, wykupić praktycznie cały majątek ZBL-u. Pracownicy zagospodarowali po zetbeelowski majątek tworząc liczne drobne firmy pracujące po dziś dzień.

Po przejęciu przez Gminę ciepłowni PPD, sieci ciepłowniczej, ujęcia wody w Solinie ze stacją jej uzdatniania, kolektorem ścieków należało zmienić organizację funkcjonowania gospodarki komunalnej. Utworzyliśmy wtedy samodzielne podmioty Przedsiębiorstwo Gospodarki Cieplnej, zakład wodno-kanalizacyjny z oczyszczalnią ścieków (wkrótce zmodernizowaną) i nowo przejętą stacją uzdatniania wody, zakład oczyszczania miasta pozostał w strukturze MPGK już jako spółka gminna i Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Powyższe działania restrukturyzacyjne umożliwiły prowadzenie przejrzystej i sprawnej gospodarki komunalnej.

Jeżeli mówimy jeszcze o innych krokach podjętych na początku działania samorządu gminnego w dziedzinie gospodarczej to należy wspomnieć o dążeniu do wprowadzenia konkurencji w m.in. w handlu, bankowości (sprowadzenie do Ustrzyk LBD-K obecny PeKaO SA), telekomunikacji (zaproszenie do miasta Telekomunikacji Wiejskiej) – starsi mieszkańcy pamiętają, że wtedy w Ustrzykach były telefony na korbę, a już wkrótce konkurencja zmusiła TP S.A. do poważnych inwestycji. itd.

Krytykowaną na początku była decyzja jaką podjąłem, to przejęcie części obiektów handlowych od Rejonowej Spółdzielni Zaopatrzenia i Zbytu. Mówiąc oględnie odebraliśmy Rejonowej obiekty które skomunalizowaliśmy i stały się własnością miasta, a następnie w drodze przetargu przekazaliśmy je prywatnym handlowcom. Nie ma lepszego remedium jak konkurencja na poprawę jakości handlu i obniżkę cen i tak się stało. Podzieliłem nawet na osobne podmioty MOSIR. Ostatnią modernizowaną firmą było Przedsiębiorstwo Budownictwa Komunalnego. Firma ta również stała się własnością miasta i zmieniła nazwę na MZRB jako zakład budżetowy w tej strukturze ponosiła mniejsze obciążenia podatkowe.

Może ktoś powiedzieć, że wiele z utworzonych firm już nie istnieje. To prawda, ale w formie z czasu przed restrukturyzacją i tak zostałyby zlikwidowane, a tak dostały szansę. Cóż to już prawa rynku zdecydowały o tym które z nich działają do dziś.

Zupełnie inaczej miała się sprawa z Arłamowem. Ochotę na przejęcie tego ośrodka miało między innymi Ministerstwo Ochrony Środowiska. Jednak dopięliśmy swego i Arłamów stał się własnością gminy. Niestety poprzedni właściciel - Urząd Rady Ministrów, przekazując nieodpłatnie obiekty ogołocił go ze wszystkiego niezbędnego do dalszego. Zabrano wyposażenie kuchni, zastawę, pościel nie mówiąc już o środkach transportu. Próbowaliśmy oddać Arłamów w dzierżawę, no i trzeba przyznać że pomimo wielu prób, licznych rozmów i negocjacji to nie wypaliło. W związku z tym wystąpiłem do Rady Gminy o wyrażenie zgody na sprzedaż ośrodka. Ten kto go pamięta z tamtych czasów i odwiedza go dzisiaj widzi różnicę. Sprzedaż była dobrym posunięciem. W tej chwili Arłamów jest największym pracodawcą w powiecie bieszczadzki, zatrudniając około 400 osób.

I jeszcze o gospodarce i roli samorządu w jej kształtowaniu, chociaż wybiegały one daleko poza nasze/moje ustawowe kompetencje. PKP zamierzało zlikwidować ruch kolejowy na odcinakach z Zagórza do Krościenka i Łupkowa. Sprzeciwiliśmy się temu stanowczo i podjęliśmy działania celem utworzenia kolejowego przejścia granicznego Krościenko- Smolnica. Wówczas spotkałem się z delikatnie mówiąc z dużą ostrożnością ze strony służb – Straży Granicznej i Urzędu Celnego. Proszę sobie wyobrazić, że w tym czasie nie było w Ustrzykach UC, a na początku lat 90-tych było dziewięciu funkcjonariuszy WOP. Te służby musiały powstać od zera, aby to przejście obsługiwać. Dzięki wspólnym wysiłkom z starostą ze Starego Sambora Wołodymyrem Horbowym dopięliśmy swego i 1994 roku ruszył na tą trasę pierwszy pociąg. W ślad za tym rozpoczęła się budowa zaplecza dla Straży Granicznej i Urzędu Celnego efektem czego było uruchomienie także przejścia samochodowego. Dzięki tym przedsięwzięciom miasto i powiat zyskały dużo na turystycznej atrakcyjności nie mówiąc o nowych miejscach pracy w służbach i przy obsłudze przejścia granicznego.. Warto jeszcze dodać do tego fakt iż pieniądze ze sprzedaży Arłamowa przeznaczyliśmy na budowę krytego basenu jako wkład własny. Do tego „wyjeździłem" pieniądze z Ministerstwa Edukacji i Totalizatora Sportowego.

W kraju cały czas trwał ruch na scenie politycznej, która się powoli polaryzowała wokół Unii Wolności, a potem Unii Demokratycznej, a z drugiej strony wokół Porozumienia Centrum. Mnie było bliżej do UD, ale miałem świadomość, że działający w samorządzie ludzie nie koniecznie mają zamiar wstępować do jakiejkolwiek partii, stąd powstał pomysł utworzenia Bieszczadzkiego Stowarzyszenia Samorządowego. Stało się to w 1996 roku, tak więc pod tym szyldem działamy już blisko 30 lat. Nikt nie może nam zarzucić jakiegokolwiek ukrywania się pod coraz to nowymi nazwami. Mieszkańcy Ustrzyk, powiatu wiedzą co to jest BSS, jakie są sympatie polityczne jego członków. Ja sam jestem członkiem PO.

W połowie lat dziewięćdziesiątych zaczęto mówić o nowej reformie administracyjnej, w tym o tworzeniu na nowo powiatów. Sprawa stała się dla priorytetowa, bowiem sąsiednie Lesko siebie widziało w roli stolicy powiatu. Byłem inicjatorem powołania Związku Bieszczadzkich Gmin Pogranicza, mający min na celu wspólną walką o powiat z siedzibą w Ustrzykach Dolnych. Ogromną pomocą w tych działaniach wykazał się Adam Pęzioł. Te wspólne działania zakończyły się sukcesem. Wprawdzie ten pierwszy duży powiat bieszczadzki został podzielony, ale nazwa „bieszczadzki" i siedziba w Ustrzykach pozostały. Dzięki utworzeniu powiatu zostało utrzymanych lub powstało wiele instytucji powiatowych, okołopowiatowych. Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że jest to czynnik rozwoju naszego regionu.

Startujemy w wyborach nie po raz pierwszy. Zostawiliśmy po czasie w którym rządziliśmy w mieście i powiecie trwały ślad. Wystarczy przespacerować się ustrzyckim Rynkiem, zajrzeć do hali sportowej przy szkole podstawowej Nr1, odwiedzić zespół basenów. Teraz gdy miasto wygląda dobrze najwyższa pora zadbać o ludzi tu mieszkających. Fajnie, że rozbudowuje się i modernizuje szpital, ale naszym zdaniem najważniejsze jest to by miał w nim kto mieszkańców powiatu leczyć, by nie czekać miesiącami na najprostszy zabieg, wizytę u specjalisty, czy rehabilitację. Cieszy fakt stworzenia namiastki komunikacji miejskiej, ale musi się ona stać bardziej mobilna i powszechna, no i może włączyć w to też kolej. Myślimy o tym by zintegrować szpitale w Sanoku, Lesku i Ustrzykach. Warto ustalić specjalizację dla tych szpitali i starać o ich maksymalne udoskonalenie. Dziś ten co robi wszystko robi to byle jak. Pamiętać trzeba koniecznie o ludziach starszych. To oni pracowali na to w jakim miejscu jest miasto i powiat. Nie można zostawić ich samych sobie. Trzeba im pomóc w tej integracji z młodszym pokoleniem.

Druga ważna sprawa to turystyka. Miasto jest trochę omijane przez ludzi jadących w Bieszczady. Paro to zmienić. Konieczne jest wprowadzenie pewnych ulg podatkowych, tworzenie warunków administracyjnych do tego by inwestowano tutaj w infrastrukturę turystyczną. Na przykład można by stworzyć parking dla aut przyjezdnych turystów, gdzie mogli by zostawić bezpiecznie auto. Natomiast z tego parkingu mogliby wyruszyć na zwiedzanie Bieszczad podstawionymi autami nie martwiąc się o miejsca parkingowe, związane z tym opłaty, czy nawet o to, że do obiadu mogą wypić piwo. To standard w wielu miejscowościach wypoczynkowych.

Przez dwie ostatnie kadencje radni BSS zasiadali w radzie powiatu, miasta, w radach gmin. Nie mieliśmy jednak tylu radnych by sprawować władzę i za to odpowiadać. Mam nadzieję że w tych wyborach się to zmieni. Jesteśmy gotowi i mamy dobre pomysły, które są szansą dla powiatu i miasta.

Udostępnij na Facebooku

Facebook Likebox Slider



 Strona główna
 Artykuły
Kontakt


 Reklama w serwisie

© 2003-2018 NASZE POŁONINY - Bieszczadzkie Czasopismo Regionalne
Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca: "NASZE POŁONINY" - Wiesław Stebnicki

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze umieszczone przez Użytkowników na stronie www.naszepołoniny.pl

stat4u